Co powoduje, że niektórzy są konsekwentnymi liderami, za którymi podążają pracownicy i klienci, a inni ciągle kwestionują swoje decyzje? Dlaczego niektórzy przyciągają do siebie świetnych specjalistów, podczas gdy inni walczą o pracownika? Co mają ci, którzy ze spokojem zawsze znajdą czas dla siebie, kiedy inni gonią kolejne terminy? Recepta na bycie liderem nie istnieje. Można jednak wyróżnić kilka cech, które zdecydowanie mają ci, za którymi chętnie idziemy.
Autentyczność, spójność, wiarygodność, to niewątpliwie cechy, które sprawiają, że inni nam ufają i chętnie wchodzą w relacje z nami. Do tego konsekwencja, bo nie znam osoby, która nie chciałaby być bardziej konsekwentna. A jeśli dodasz charyzmę i odważne, etyczne wizje, to pójdziesz za człowiekiem, jak w dym. Ot, wydawałoby się gotowa recepta na bycie liderem. Pytanie tylko, ile osób o takich cechach znasz w swoim otoczeniu? Jeśli doszedłeś do dziesięciu, to uwierz mi, sam również posiadasz te cechy. Nie można bowiem, mieć wokół siebie ludzi różnych od siebie. Podobne lgnie do podobnego. Więc jeśli chcesz w większej mierze otaczać się takimi ludźmi, w pierwszej kolejności warto zrobić rachunek sumienia i przeanalizować, czy jesteś liderem, za którym sam byś poszedł.
Nie ma obowiązku bycia liderem
Menedżer czy lider? Przede wszystkim głośno oznajmiam, że daleka jestem od wartościowania, co jest lepsze. Chodzi o to, aby zrozumieć różnicę i odnaleźć się tam, gdzie będzie dobrze. Ważne jest, by określić samemu sobie, którą z tych postaci jesteś i/lub chcesz być. Jeśli w wyniku analizy stwierdzisz, że chcesz być, gdzie indziej, to praca nad sobą i budowanie samoświadomości z pewnością cię tam zaprowadzą. Jeśli odczuwasz, jakikolwiek dyskomfort w miejscu, w którym jesteś, to czytaj dalej i określ, czy chcesz podjąć wysiłek do zmiany, czy może spuścić z tonu wymagania wobec samego siebie – to też będzie ok. Lata pracy z kadrą menedżerską pokazały mi, że na skutek presji otoczenia, mody i innych dziwnych zjawisk zewnętrznych, absolutnie zapominamy o tym, co sami chcemy. Widziałam dziesiątki nieszczęśliwych menedżerów, którzy nie odmówili propozycji awansu, bo jak twierdzili „nie wypadało”. Poznałam też dyrektorów, kierowników, menedżerów projektów, którzy chcieli mieć większą pewność siebie, mniej stresu, czy więcej swobody w relacji z własnymi pracownikami. W pracy spędzasz tyle czasu, że warto, by dawała coś więcej poza wynagrodzeniem. Kto wie, może Twoje miejsce jest tak naprawdę gdzie indziej. Jeśli natomiast masz wizję siebie w fotelu twojego prezesa, to tylko twój własny rozwój pozwoli na świadomą kreację, a nie sumę przypadkowych reakcji.
To nie stanowisko, to postawa
A gdybyś o słowie „menedżer” pomyślał inaczej? Jeśli na chwilę przestałbyś traktować to, jak stanowisko w strukturze i spojrzał z szerszej perspektywy? Menedżer to nie stanowisko. To pewna postawa. Dokładnie tak jak lider. Kilka linijek temu napisałam, byś określił, którą z postaci jesteś. Możesz zajmować stanowisko menedżera i być liderem. Możesz też prowadzić własny biznes, a działać jak menedżer. Menedżer przyjmuje cele, lider je wyznacza. Menedżer kontroluje, lider moderuje. Menedżer ma sprawy pilne, lider ma sprawy ważne, które warunkują rozwój. Menedżer przyczynę porażki widzi na zewnątrz, lider rozwiązania szuka w sobie. Gdzie jest ten sekret? W samodzielności – samodzielności myślenia i podejmowania decyzji. W zaufaniu do siebie i własnej oceny rzeczywistości. Menedżer czy lider? To stan umysłu, kiedy albo czujesz się samodzielny albo nie. Ten pierwszy działa taktycznie: plan, realizacja, nadawanie ludziom uprawnień, wskazywanie zadań. Przyjmuje cele zewnętrzne i stara się je jak najlepiej wykonać. W firmie taka osoba odczuwa czasem dyskomfort, wie, że można pewne rzeczy zrobić inaczej, ale dostosowuje się do całości: firmy, kultury, stylu przywództwa. Działa operacyjnie, ma zawsze mnóstwo spraw na głowie, nie ma pewności, czy zatrudnia właściwych ludzi. A lider? Lider ma zgrany zespół, a na zarządzie otwarcie mówi, co myśli i jakie ma pomysły. Tworzy miejsce, do którego inni chcą dołączyć. Kreuje własną rzeczywistość i przyciąga do siebie ludzi, którym potem pozwala pracować. Ufa im i ufa sobie. Jest uważny, nie sugeruje się opinią innych, nie ulega presji otoczenia, nie ulega efektowi aureoli ani pokusie robienia wszystkiego samemu. Nie jest ani za bardzo w prawo, ani w lewo – idzie do przodu.
Dobra wiadomość
Na którym biegunie odnalazłeś siebie? Być może w poprzednim akapicie miałeś mieszane uczucia. Bo jako menedżer podejmujesz decyzje samodzielnie, masz swoje cele, nie tylko te z zewnątrz. Tworzysz swoje życie, masz rodzinę i żyjesz po swojemu. Dokonujesz wyborów i myślisz strategicznie, a twój zespół wywiązuje się z zadań. Jako lider natomiast wiesz, że czasem musisz odpuścić, bo życie zaskakuje i czasem trzeba zająć się też pilnymi sprawami i działać lokalnie. Jeśli zatem odnalazłeś się w obu charakterystykach to dobra wiadomość. Bo nie można być dobrym liderem nie będąc dobrym menedżerem. Tak samo, jak nie można być dobrym menedżerem nie będąc liderem. Różnica jednak polega na poczuciu wewnętrznego spokoju. Na zaufaniu do siebie i pełnej zgodzie na to, co wybierasz i na działania, jakie podejmujesz. Pewności i akceptacji siebie, a przede wszystkim świadomości aktualnych zasobów oraz tego, co chcesz ulepszyć.
Ciężar dobrobytu
Do tej pory wszystko wydaje się być jasne – jestem menedżerem, to i jestem liderem. Otóż nie do końca. Bo jest jeszcze kwestia magicznej odpowiedzialności, której menedżer na siebie brać nie musi, a na którą lider, o ile naprawdę nim jest, się decyduje. Nie byłoby tego artykułu, gdyby nie fakt, jak wiele osób, z którymi pracowałam marzyło o tym, by zostać liderem, by być szanowanym, cenionym i otoczonym świtą. Ale, ale… to nie jest marzenie lidera. Lider nie zabiega o względy. Więc jeśli marzysz o czymś dokładnie się temu przyjrzyj. Zauważ wszystkie składowe: odpowiedzialność, ryzyko, niepewność – im wyżej w hierarchii, tym będzie tego więcej. A kiedy patrzysz na swój autorytet, oprócz fotela, które zajmuje i ludzi, którzy go otaczają zauważ jeszcze, którędy tam doszedł. Oceń, na ile jesteś gotowy, a przede wszystkim na ile tak naprawdę tego chcesz.
Dwa pytania
Niezależnie od stanowiska, jakie zajmujesz, czy pozycji, którą masz najważniejsze jest to, kim się czujesz. Nie możesz też oderwać się od życia prywatnego. Życie prywatne i zawodowe to dwa koła tego samego roweru. Możesz obie postawy przyjmować dowolnie – wybór należy do ciebie. Jednak by zapewnić sobie spokój i świadomie podjąć decyzję odpowiedz sobie na dwa pytania:
– Po co robisz, to co robisz?
– Jak chcesz być postrzegany?
Odpowiedź na pierwsze pytanie zapewni tobie solidną dawkę motywacji wewnętrznej, dzięki czemu nie ulegniesz zewnętrznym pokusom, które z twoimi planami nie mają nic wspólnego. Ponadto będzie dla ciebie zasilaniem w momentach zwątpienia, które na pewno nadejdą.
Druga odpowiedź pozwoli zdefiniować to, czego robić więcej, mniej a może całkiem przestać, by zbliżyć cię do celu.
Tak na koniec
Niezależnie, która z postaw jest tobie bliższa, przede wszystkim nie rezygnuj z tego, co dla ciebie ważne. Kontynuuj, to o czym marzysz, bo kiedy z tego zrezygnujesz staniesz się nerwowy, z poczuciem, że coś Cię ominęło, ryzyko obwiniania innych ludzi jest też bardzo duże. A przecież to twoje decyzje. Mówi się, że ludzie są najważniejsi. Trudno się nie zgodzić. Jednak jeśli nie poświęcisz czasu dla siebie, to żaden człowiek nie pomoże.
Możesz zacząć już dziś. Wejdź tutaj i pobierz 45-minutowy trening audio :).
Dzień dobry. Bardzo ciekawy artykuł. Moim zdaniem menadżerów/liderów można podzielić na dwie kategorie. Jedni mówią „naprzód”, drudzy „za mną”. Pierwsi są osobami zupełnie przypadkowymi na swoich stanowiskach. Bardzo często są to osoby bez wymaganej wiedzy, kompetencji i predyspozycji. Swoje stanowiska często zawdzięczają wyłącznie znajomościom. Drudzy są właściwymi ludźmi na właściwych miejscach. Dlaczego tych pierwszych jest znacznie więcej? :-). Pozdrawiam. Krzysztof Suchocki