Byłam ostatnio jednocześnie uczestnikiem i świadkiem dwóch zupełnie różnych sytuacji/ okoliczności. Z jednej strony ogromna, podwójna w zasadzie, przyjemność. Z sukcesem zakończyła się pierwsza edycja mojego nowego programu – Manager MasterMind, co dało mi mega satysfakcję. Ale ważniejsze było to, że połączyliśmy dwa światy: właścicieli i managerów. Ludzi z zupełnie różnych firm, branż, lokalizacji. W grupie uczestników znaleźli się zarówno ci, którzy od lat prowadzą swoje firmy, ale i ci, którzy pracują na etacie. Pięć niezwykłych osób, które mi zaufały i w tym miejscu ogromnie im za to dziękuję. Dlaczego to połączenie jest takie ważne? Bo niezależnie od miejsca w firmie, starania, zaangażowanie i chęć robienia czegoś, co ma choć odrobinę sensu jest taka sama.

W drodze po rozwiązania, jakie wypracowaliśmy mieliśmy genialną wymianę myśli, inspiracji, dzielenia się doświadczeniem, wzajemny szacunek i podziw za wkładany trud i zaangażowanie każdego dnia, w to, co każda z tych osób robi, jaka drogę przeszła, z czym nadal się zmaga.

Efekt? Zupełnie nowe spojrzenie na siebie i „tą drugą stronę”, większe wzajemne zrozumienie i łatwiejsza komunikacja. I to było super i już się nie mogę doczekać kolejnej edycji.

Z drugiej strony, mniej więcej w tym samym czasie, uczestniczyłam w spotkaniu, w trakcie którego wylał się wielki żal i pretensje względem firmy. Wzięłam na siebie tyle, ile do mnie należy, czyli, żeby spotkanie było efektywne dla uczestników. Co do żalów – zachęciłam do otwartej komunikacji z przełożonymi. Na zasadzie: uważam, że problemem jest… Wg mnie można to rozwiązać tak, że…. Pomysł, cóż, stwierdzić muszę, że nie wszystkich powalił na kolana. I to jest ok.

Zastanawiam się tylko, jak wiele złości i obaw kryje się za takim manifestem? Ile osób cierpi z powodu bezsilności, braku odwagi i/lub narzędzi do tego, by powiedzieć, co im leży na wątrobie, właściwym osobom, czyli takim, które realnie mają wpływ na to, co jest bolączką.

Jest narzekanie i narzekactwo. To pierwsze jest ok – głośne nazwanie swojego niezadowolenia sprzyja poszukiwaniu rozwiązań i zmianie. To drugie jest marudzeniem dla samego marudzenia, formą obrony i oskarżania kogokolwiek, by nie widzieć swojego własnego udziału.

Moje doświadczenia i efekty pracy pokazują, że:

·     pretensji, żalów i niespełnionych wzajemnie oczekiwań mamy wszyscy dość i zawsze się coś jeszcze znajdzie, jak komuś zależy,

·     wszyscy potrzebujemy tego samego, a wyjątkowo mocno cierpimy na brak docenienia i bycia dostrzeżonym (problem w tym, że tak to wypieramy, że nawet jak są ku temu warunki, to i tak część osób potrafi i na to narzekać),

·     mega blokerem jest stereotyp hierarchii: im „wyżej”, tym ktoś powinien wiedzieć więcej, więc ci „niżej” nie mają odwagi mówić, że coś jest nie tak, a ci „wyżej” czują się samotni i obciążeni.

Fajnie, jakbyśmy wszyscy potrafili dbać o swoją satysfakcję w pracy. Bardziej się jednak boimy niż domagamy, a oczy zwrócone są do firmy, że to „ona” powinna o moja satysfakcję dbać. Zapewniam jednak, że tylko wychodząc naprzód własnym wątpliwościom i/lub obawom możemy się ich pozbyć i zacząć korzystać z tego, co wokół się dzieje, bo w każdej sytuacji jest coś pozytywnego, sztuką jest to dostrzec.