Jedną z największą potrzeb osób na stanowiskach menedżerskich jest to, by wzbudzać szacunek, cieszyć się uznaniem wśród swoich pracowników i otrzymywać dowody doceniania od swojego przełożonego. I tak jak w życiu – osiągnięcie największych potrzeb wymaga najwięcej trudu i pracy, głównie swojej własnej. Autorytet i szacunek – jak najszybciej zbudować je w oczach współpracowników?

 

 W pierwszej kolejności pogodzić się trzeba z faktem, że w budowaniu autorytetu nie ma drogi na skróty. Tu nie zadziałają sztuczki, popisy ani podkreślanie swojej pozycji. To długi proces, któremu towarzyszyć będą wzloty i upadki. A słowo „proces” użyłam tu świadomie, ponieważ jest to zestaw zachowań, narzędzi i metod powtarzalnych za każdym razem, gdy do zespołu dołącza nowy pracownik lub kiedy ty sam rozpoczynasz pracę z nową grupą. Rzecz w tym, żeby robić to świadomie i z uważnością.  Bycie menedżerem to fascynująca rola, nobilitująca jednak również wymagająca. Niech więc będzie to twoja podróż z przygodami, a ten artykuł potraktuj jak drogowskazy i stacje z zadaniami.

 

Stacja pierwsza – po co tobie autorytet

Odpowiedz sobie na pytanie, w jakim celu chcesz zbudować autorytet. Innymi słowy, po co jest ci on potrzebny? Niezależnie czy jesteś menedżerem, który awansował wewnątrz organizacji i teraz zarządza zespołem, którego jeszcze przed chwilą być częścią, czy też wchodzisz do nowej firmy, gdzie otrzymujesz już ukonstytuowany zespół, potrzebujesz określić kierunek, do którego zmierzasz. Jeśli bowiem będziesz skupiać się na samym autorytecie to pomylisz narzędzie z celem. Szacunek bowiem ma tobie umożliwić realizację czegoś więcej. Jest instrumentem, który trzeba nastroić, żeby współgrał z pozostałymi członkami orkiestry.

W mojej pracy spotykam się z pragnieniem wzbudzania autorytetu po to, by skuteczniej egzekwować wykonanie zadań, wywiązać się z wyznaczonych celów lub też mieć spokój w pracy. Pamiętam odpowiedź jednego klienta, który stwierdził, że chce „mieć posłuch”. Dopytany o konkrety dodał, że ma wrażenie, że ludzie go nie słuchają, że nie czuł się ważny. I to był punkt zwrotny. Bo to było jego poczucie, wręcz wątpliwość, czy jest słuchany. Co więcej obawiał się o swoją własną wartość. I to jest w porządku. Mamy prawo do różnych obaw. Bycia menedżerem tak naprawdę nie uczy się na studiach, rzadko też organizacje wyposażają w odpowiedni zestaw narzędzi i wiedzy. Często jest to samotna droga, na której łatwo o pomyłkę w wyborze kierunku. Jednak dopiero wtedy, gdy uświadomisz sobie swoje własne obawy, będziesz mógł je oswoić i ruszyć dalej. A dalej oznacza realizację celów, współpracę i satysfakcję z osiągnięć.

 

Stacja druga – co buduje autorytet

Aby być autorytetem dla innych najpierw trzeba w sobie zbudować szacunek do samego siebie i być w swoich oczach takim szefem, z którym samemu chciałoby się pracować.

Jaki byłby zatem twój idealny szef? Czym by się charakteryzował? Jakie zachowania wzbudzałyby autorytet? Jakimi zasadami kierowałby się w pracy? Charyzma to z pewnością cecha, która ułatwiają bycie liderem i zyskiwanie uznania w oczach innych. Usłyszałam kiedyś nawet, że bez niej nie można być dobrym menedżerem. I tu się nie zgadzam. W oczach współpracowników warto być bowiem wiarygodnym i spójnym, a to umożliwiają jasno określone zasady i ramy współpracy. Bywa, że samo słowo „zasady” wzbudza opór. Od małego jesteśmy uczeni zasad: przechodzenie na pasach, ustępowania pierwszeństwa itd. Zasad jest tyle, że możemy mieć poczucie życia w permanentnym przymusie. Jeśli jednak rozumiesz, czemu służą zaczynasz je traktować jak narzędzie, które usprawnia i ułatwia życie, a w warunkach pracy zespołowej zasady jest warunkiem zaufania, bez którego trudno o efektywną współpracę.

Jeśli uprawiasz, jakiś sport wiesz, że w każdym obowiązują zasady. Zwłaszcza gdy chcesz wypracować technikę, a potem w stając w obliczu rywalizacji utrzymać zasady fair play. Tak samo jest ze współpracą w zespole i twoim autorytetem. Dobra wiadomość jest taka, że prowadząc zespół to ty te zasady określasz. Stwórz zatem twoją listę zasad, które chcesz, aby były przestrzegane. Mogą dotyczyć one spotkań, raportowania, dzielenia się pomysłami i wielu innych aspektów, które są dla ciebie istotne. Określając je skup się na tym, co dla ciebie wartościowe: punktualność, otwartość, lojalność ect. Jeśli pełnisz funkcję menedżerską od wielu lat zrób małe podsumowanie, na ile zrealizowałeś wizję, która przyświecała tobie od pierwszego dnia objęcia tego stanowiska. Na ile zasady współpracy, które wypracowałeś pozwalają tobie osiągać twoje cele? Jeśli nie jesteś w pełni usatysfakcjonowany wróć do swojej listy zasad i znajdź te, które wymagają odświeżenia, a może całkowitej zmiany.

 

Stacja trzecia – konsekwencja

Określiłeś zasady, ustaliłeś, jak chcesz współpracować ze swoimi ludźmi i jak chcesz, żeby oni czuli się przy Tobie. Teraz najtrudniejsze! Musisz sam dokładnie tak się zachowywać. Już we wcześniejszych artykułach pisałam, że nie znam osoby, która nie chciałaby być bardziej konsekwentna. Niezależnie czy chodzi o życie zawodowe czy prywatne. Po prostu chcielibyśmy sami być wierniejsi swoim zasadom. W codziennym życiu ulegamy natomiast presji czasu, opinii innych, temu, że łatwiej czasami odpuścić. Nic w tym złego. Bywa, że krótkoterminowo takie rozwiązania są lepsze. Jednak zasad nie tworzysz na chwilę. Na interwencję czy jednostkowe sytuacje. Zasady to fundament. Budują zaufanie i przewidywalność, które w kryzysowych sytuacjach pozwalają przetrwać. Nie wierzysz? To pomyśl, kiedy ostatnio uczestniczyłeś w ćwiczeniach pożarowych? I co? Po co przeprowadza się ćwiczenia w najmniej oczekiwanym momencie? Otóż jest to trening zasad, które w razie realnej sytuacji kryzysowej pozwolą ci ujść z życiem. Dlatego wróć teraz do twojej listy sprawdź, ile z tych zasad i reguł jesteś w stanie sam przestrzegać. Zasady współpracy to nie jest koncert życzeń. Jeśli choć jedna wydaje ci się trudna do przestrzegania – zmień ją lub wpisz na listę celów do osiągnięcia. Zaczynaj od małych kroków. Trenuj jedną zasadę na raz, aż stanie się nawykiem, wówczas przechodź do następnej.

 

Stacja czwarta – nie każ się domyślać

Wykonanie zadań z poprzednich stacji przygotuje cię do wejścia w zespół. I to kolejny kluczowy moment.

„Jak myślisz, czego bardziej potrzebują Twoi współpracownicy: samodzielności czy wsparcia?” Takie pytanie zadałam ostatnio na jednym ze szkoleń dla menedżerów. 80% uczestników odpowiedziało, że najbardziej ich pracownicy potrzebują wsparcia. Zapytałam, jakiego konkretnie wsparcia oczekują. Rozgorzała dyskusja i właściwie brzmiało to jak prośby do Świętego Mikołaja. Zadałam kolejne pytanie: „Skąd wiecie, że tak właśnie jest?” Zapadła cisza. Okazało się, że większość tych potrzeb była w sferze wyobrażeń menedżerów. Skąd zatem pewność, że naprawdę tego potrzebują pracownicy? Ludzką przypadłością jest robienie założeń, projekcji i uskutecznianie czytania w myślach. Wydaje nam się, że skoro my wiemy, znamy fakty to inni też są tego świadomi. I to poważny błąd, który skutkuje rozczarowaniem i frustracją, której ryzyka wbrew pozorom bardzo łatwo uniknąć. Nie każ się domyślać. Przedstaw swoją wizję, reguły według których chcesz pracować. Zadaj pytanie, co myślą o nich członkowie zespołu i poproś o ich propozycję zasad, które są ważne dla nich.

Taki dialog może trwać nawet kilka miesięcy. Formowanie zespołu to również proces, ale przede wszystkim niezwykła przygoda, podczas której poznajesz nie tylko innych ludzi, ale przede wszystkim samego siebie.

  

Stacja piąta – uwaga na dobre praktyki

„Otwarte drzwi” to bardzo popularna technika, której celem jest zachęcenie pracowników do tego by przychodzili do menedżera z pomysłami czy wyzwaniami. Służy też temu, aby pokazać członkom zespołu swoją otwartość i gotowość do rozmowy. Jednak co dzieje się, gdy po próbie wejścia do gabinetu twój pracowników usłyszy „nie teraz”, „przyjdź później”, „teraz nie jest dobry moment”? Nie dziw się, jeśli kolejnym razem ominie twój gabinet szerokim łukiem. Znany mi jest też przykład szefowej działu HR, która w comiesięcznych komunikatach do pracowników zachęcała do osobistego kontaktu. Nie byłoby nic w tym złego, gdyby nie fakt, że jej biuro mieściło się w centrali w Paryżu, a czytelnicy komunikatów pracowali na co dzień w Warszawie. Otwartość na współpracowników najlepiej pokazuje przykład jednego z moich klientów, CEO pewnej firmy produkcyjnej, którego nadejście poprzedzała cała masa domysłów i obaw, że zaczną się zwolnienia i kolejne cudowne zmiany w firmie, które z pewnością będą ze szkodą dla pracowników najniższych szczebli. Pierwszego dnia pracy opuścił on swój gabinet, skierował się na halę produkcyjną i każdemu operatorowi, brygadziście i monterowi przedstawił się, podał dłoń i spytał, o to co jest dla nich ważne w pracy. Zyskał szacunek poprzez to, że sam go okazał. Wzbudził zaufanie poprzez zainteresowanie. Oswoił obawy dając na nie przestrzeń.

 

Bardzo często w relacjach z moimi klientami spotykam się z oczekiwaniem, że podam złotą radę, uniwersalną metodę, coś co cudownie rozwinie, zmieni albo wręcz naprawi to, co menedżer w swoim mniemaniu zrobił źle. Nawet jeśli miałaby to być jedyna rzecz, jaką zapamiętasz z tego artykułu, to zrozum, że nie ma czegoś takiego jak uniwersalna metoda. Możesz poznawać dobre praktyki, rozwiązania, które sprawdziły się u innych. Natomiast najważniejsze, aby były one zgodne z tobą i dostosowane do kontekstu organizacji czy zespołu, z którym pracujesz. Być może powyższe treści wydały ci się trywialne i już dawno masz swoje przetestowane i dobrze działające metody. Jeśli jednak doczytałeś do tego momentu to znaczy, że coś w tym jest, aby od czasu do czasu robić swoisty przegląd techniczny i sprawdzać na ile realizujemy swoją wizję bycia liderem. Może jest tak, że właśnie planujesz kogoś awansować. Dziel się doświadczeniem i dawaj innym wsparcie, pokazuj rozwiązania – choćby ten artykuł. Sam wiesz, że droga do momentu spełnienia bywa wyboista. Pomóż innym osiągnąć własne mistrzostwo – to z pewnością również wzmocni twój autorytet.

 

A jeśli prowadzisz firmę i szukasz sposobu na to, by mieć więcej spokoju, przyjemności i być inspiracją dla innych, pobierz audio trening: Buduj firmę i życie, o jakim marzysz!